Posty

Remont

Witaj zabłąkany w otchłani Wielkiego Internetu przypadkowy Czytelniku! Jeśli bywasz tu od dłuższego czasu, widzisz zapewne, że blog podupadł. Nie mam siły ciągnąć tej opowieści w obecnej postaci. Przykro mi. Czytelnicy wierni, którzyście lubili moje opowiadanie, niech się radują serca Wasze, a język śpiewa z radości. Wznieście swe oczy na tytuł posta. Nie "Zawieszenie", nie "Koniec", a "Remont"! Zaczynam to opowiadanie od samiutkiego początku. Z nową mocą i nowymi pomysłami. Przedstawiam postanowienia ogólne: 1. Dłuższe rozdziały. 2. Pisanie bardziej regularne (przynajmniej dwie notki w miesiącu). 3. Narracja trzecioosobowa w całym opowiadaniu (więcej możliwości w przeskokach czasowych i zmianach miejsca) 4. Zakładka o świecie przedstawionym (jak ładnie ujęła Rowi "czytelnik nie wie co ci pod czachą; dymi"). 5. Więcej akcji, mniej patatajania po lasach! Zapraszam Was na nowego bloga. Mam nadzieję, że spodoba Wam się jeszcze bardziej niż ten. *eff

Rozdzial 7 *Lannoth*

Witam Was serdecznie w kolejnym odcinku UpP. Długo rozdziałów nie było, ale wracamy po przerwie. Proszę o wielkie brawa dla czytających! Chciałabym pozdrowić nader sympatyczną szabloniarkę Rowi, Monii umierającą na katar, Kisielka (najlepiej wiesz co lubię!), Natisza, Piñacoladę, Majeczkę oraz Ciebie, zbłąkany wędrowcze. Zaczynajmy! Stanęliśmy u podnóża Hethis. Od najwyższej z gór, Holionu, dzieliła nas tylko rozległa łąka. Śnieg zdobiący szczyt błyszczał w promieniach wschodzącego słońca. Tej nocy nie zatrzymałyśmy się na nocleg. Nie chciałyśmy już tracić czasu. Poza tym nie miałyśmy pewności co do zamiarów Nectusa. Przecież mógł być wynajętym przez Nerionę zabójcą, szpiegiem Rady... Może to było lekkomyślne. Może powinnyśmy były go zostawić na pastwę losu zawieszonego głową w dół gdzieś w powietrzu... To moja wina. Naraziłam siebie, a przede wszystkim Alurę, na niebezpieczeństwo. Ona zawsze była rozsądniejsza, dlaczego jej nie posłuchałam? Wydawało mi się, że jeśli go zostawimy, zdr

Liebster Awards - otagowana!

Witajże nam ludu. Ostatnio totalnie w żadnym wypadku i w żadnym razie nie miałam czasu na pisanie. Bardzo Was przepraszaaaam! Dzisiaj rozdziału jeszcze nie będzie, ale work-in-progress, nie martwcie się. Komentarzy również długo nie zostawiałam, ale możecie mieć pewność, że Wasze blogi jak najbardziej czytam. Dzisiaj jak już wspomniałam rozdziału brak, ale będzie Tag. Tag ów sprowadziła tu moja kochana Rowindale (collegium-magicae.blogspot.com), która zadała 11 bloggerom po 11 pytań. Odpowiem na nie, a potem to samo uczynię. A szczęśliwi otagowańcy niechaj czynią podobnie. Uwaga... 1. Wolicie jechać w góry/mazury/czy nad Polskie morze? Głos na morze, byle nie padało! 2. Jakie jest wasze ulubione zwierzę? Kot, świnka morska, tygrys... 3. Wasz ulubiony okres w historii? Starożytność, zwłaszcza grecka. 4. Jakim językiem najbardziej chcielibyście umieć się posługiwać? Francuskim i japońskim. Marzenia... 5. Od czego rozpoczęliście przygodę z blogowaniem? Najpierw miałam takie dzikie o

Rozdzial 6 *Nectus*

Panie i Panowie! Pisacze i Czytacze! Przed Wami rozdział 6 z dłuugo oczekiwanym przez Wtajemniczone Nectusem w roli głównej. Jak widać niczego się nie nauczyłam i znowu piszę po 22. Ale nie o tym. Tym razem próbuję nieco rozwinąć. Jednakże nie cierpię pisania o niczym, a ciągle mam poczucie, że ziewacie. A zatem zaczynajmy. Widziałem ją. Nie mogłem się mylić. Szukałem jej bezskutecznie od dwóch miesięcy, ale w końcu mi się udało. Była tak blisko, tuż obok... Ta, która mogła ocalić lub zniszczyć mnie i wszystkich innych. Nie miałem pojęcia co robić. Rozmawiać? Tylko jak o tym mówić? Nie, to bez sensu. Niczego nie zdradzić? Nie pomoże kłamcy. To zbyt skomplikowane. Postanowiłem obserwować dziewczynę jeszcze przez jakiś czas. Chciałem dowiedzieć się o niej jak najwięcej. Szedłem tuż obok, ukrywając się w lesie. Przez te kilkanaście dni wędrówki w górę rzeki poznałem ją naprawdę dobrze. Podróżowała z przyjaciółką, najwyraźniej należącą do czystych magów. Miała ze sobą również feniksa - nie

Rozdzial 5 *Lannoth*

Ten rozdział dedykuję moim kochanym Moni, Pini i Nati. Kisielku wierny mój, Tobie też. Majka, teraz ty się poczepiaj. Oraz moim stałym czytelniczkom, dzięki którym mam po co stukać w klawiaturę. Fajnie, że jesteście. Pierwszy raz od dawna spokojnie przespałam całą noc. Szum liści i niezwykły, jakby miodowy zapach owoców, działały na mnie kojąco. Zakotwiczona między gałęziami tego drzewa, opasana liną w obawie przed upadkiem, czułam się... bezpieczna. Ranek przyszedł jak nieproszony gość, promienie słońca kierując wprost na moją twarz. Pora wstawać. Dopiero teraz naprawdę uświadomiłam sobie, jak wysoko się znajdujemy. W świetle wstającego dnia mogłam oglądać czubki dębów i sosen. Z naszego drzewa, stojącego na łagodnym wzniesieniu, rozciągał się wspaniały widok. Na horyzoncie majaczyły już skały gór Hethis. Wokół widniały zielone przestrzenie lasów, przecięte srebrną wstążką Em'hetha - Rzeki z Heth. Dostałam się do gałęzi, gdzie zamocowałyśmy bagaże. Wyjęłam beżową bluzkę z krótkimi

Rozdzial 4 *Alura*

Witam zacne grono internautów. Jutro do szkoły trzeba iść, ogólny zamęt. A ja z komóreczką siedzę i piszę. Być może zauważyliście, że w rozdziałach Lannoth jest więcej przemyśleń. Alura z kolei to raczej człowiek czynu. Rozdział króciutki, ale darujcie, już późno. Miłego czytania. Przez ostatni tydzień Lani dziwnie się zachowywała. Chodziła jakby przygaszona i nerwowa. Wiedziałam, że coś ukrywa, ale nie chciałam jej nakłaniać do zwierzeń. Gdybym mogła jej pomóc, poprosiłaby mnie o to. Podejrzewałam jednak, że to może mieć jakiś związek z tym dziwnym omdleniem. Nigdy się o nią nie bałam bardziej niż kilka dni temu, kiedy w ułamku sekundy upadła na ziemię. Patrzłam w jej puste, szeroko otwarte oczy, w duchu przeklinając na czym świat stoi. Wtedy jej tęczówki stały się całkiem czarne, a z ust dobiegł cichy jęk. Myślałam, że umiera. Po chwili zamknęła oczy i... wstała. Rzuciła mi krótkie spojrzenie swoich na powrót zielonych oczu, a potem wróciła do jaskini. Niewiele rozmawiałyśmy o tamty

Rozdzial 3 *Lannoth*

Witaj blogosfero! Wreszcie znalazł się pomysł. Miłego czytania. Za kilka godzin jadę do Francji, ale może się WiFi znajdzie, to rozdział będzie. A jak nie to trudno. Po odejściu Alury jeszcze przez długi czas siedziałam nad potokiem. Patrzyłam na ostatnie promienie słońca, z wolna ustępujące srebrnej poświacie księżyca. Myślałam o moich rodzicach, znajomych i wszystkim, co zostało za mną. I o tym, co czeka na mnie za horyzontem. Świat z każdym dniem był dla mnie mniej przyjazny. Nie wierzyłam już w nic. W przeznaczenie ani w przypadek, w dobro ani w zło. Wszystko stało się zbyt skomplikowane. Księżyc wisiał już na szczycie nieba, kiedy postanowiłam wrócić do groty. Alura od dawna spała. Jej oddech był spokojny, a usta wykrzywione w delikatnym uśmiechu. Pewnie śniło jej się coś przyjemnego. Na kamieniu przysiadł Zenthir, bacznie nas obserwując złotymi oczami. - Co o tym wszystkim sądzisz? - zapytałam w myślach. - Lannoth, przed przeznaczeniem nie zdołasz umknąć. Ale czas pokaże, w ja